5 trendów w no-code 5 trendów w no-code

Przyszłość no-code, czyli co nas czeka w następnych latach

Rozmawiałem ze znajomymi specjalistami, poczytałem trochę przewidywań różnych mądrych ludzi i zebrałem 5 zjawisk, które w mojej ocenie faktycznie mogą przybrać na sile w ciągu najbliższego roku lub dwóch.

Oprogramowanie no-code rozwija się bardzo szybko. Staram się śledzić nowe rozwiązania i muszę przyznać, że praktycznie każdego tygodnia pojawia się jakaś nowa platforma do bezkodowego tworzenia aplikacji. Nie do końca jestem pewien czy nowe rozwiązania znajdą swoje miejsce na rynku, ale z punktu widzenia dewelopera to sytuacja-marzenie. Przyrost liczby platform no-code to jedno, ale jeszcze może nas czekać? Rozmawiałem ze znajomymi specjalistami, poczytałem trochę przewidywań różnych mądrych ludzi i zebrałem 5 zjawisk, które w mojej ocenie faktycznie mogą przybrać na sile w ciągu najbliższego roku lub dwóch.

1. No-code w szkołach

To coś, na co – także jako rodzic – czekam. Nie zrozumcie mnie źle, nauka programowania w tradycyjnym ujęciu, w C++ czy Pascalu to świetna szkoła myślenia algorytmicznego, postrzegania pewnych rzeczy z perspektywy rozwiązań informatycznych. Nie da się tego zastąpić wyklikiwaniem. Ale nie oszukujmy się – dla zdecydowanej większości młodzieży informatyka jest kolejnym przedmiotem, wcale nie ulubionym i dobrze byłoby, gdyby w szkole pojawiał się temat no-code. Co więcej, łatwo sobie wyobrazić realizowanie jakiegoś projektu szkolnego z narzędziami typu Zapier, Open AI, może Airtable. Wiem, że to będzie wymagać masę pracy, przede wszystkim ze strony nauczycieli, ale mam przekonanie, że to się wydarzy. W ciągu najbliższych lat do szkół, najpierw nieśmiało, a potem na pełnym gazie wjadą no-codowe platformy. W pewnym sensie one już tam są. W sumie czym innym jest np. Scratch?

2. Specjalistyczne rozwiązania tematyczne

Tutaj mam niemalże pewność, że oprócz ogólnych platform „do wszystkiego” będzie się pojawiać coraz więcej rozwiązań dedykowanych dla branżowych nisz. Każdy segment rynku ma przecież swoje, często unikalne problemy, wyzwania. Ideą no-code jest to, że w dużej części mamy pewne rzeczy gotowe, że wystarczy połączyć klocki, które ktoś już wcześniej przygotował. Nie ma powodu, żeby dla odpowiednio licznych (i bogatych!) branż nie tworzyć specjalnych rozwiązań i gotowych elementów. Podejrzewam (mam nadzieję, że specjaliści branżowi wybaczą mi niewiedzę), że takich rozwiązań już jest całkiem sporo. Branże to jedno, ale określone grupy zagadnień to zupełnie inna oś rozwoju no-code.  Tutaj już robi się gęsto. Osobne narzędzia to automatyzacji emailingów, osobne do obsługi social media itp. itd. Będzie tego jeszcze więcej.

3. Zastępowanie programistów

Hasło „cyfrowa transformacja” to jedna z fraz, które pojawia się praktycznie na każdej konferencji biznesowej. Z jednej strony istnieje, całkiem uzasadnione założenie, że przechodzenie takiej transformacji jest kluczowe dla firm. Z drugiej – przeszkodą jest dostępność specjalistów, którzy mogą w tym procesie pomóc. Jest sporo badań pokazujących skalę tego problemu. Na przykład według PMI, 86% managerów i decydentów w obszarze rozwiązań IT w dużych firmach uważa, że ryzyko braku software deweloperów to jedno z ważniejszych zagrożeń transformacji. Ciężko nie dostrzeć w no-code i citizen development częściowego rozwiązania tego problemu, prawda? Coraz bardziej staje się jasne, że tzw. „programiści” są tak naprawdę niezbędny tylko w specyficznych sytuacjach. Specjaliści no-code będą ich wypychać z rynku, na pewno będzie to proces, który nasili się w czasie najbliższych lat.

4. Spadek wyróżnialności

Dziś no-code to modne hasło. Mamy spotkania dedykowane no-code, konferencje, nowopowstałą grupę „deweloperów no-code”, system powiązanych z tym pojęć, sporo nowych firm budujących na no-code swoją tożsamość (jak Bubble, Webflow czy Softr), agencji, które no code pokazują jako swój wyróżnik. Ten czas minie. Sądzę, że no-code (podobnie jak AI!) przestanie być już czymś, co samo w sobie będzie wyróżnikiem. No-code zejdzie według mnie do poziomu terminu, który jest powszechnie znany, po prostu będzie nazwą grupy technologii. Być może się mylę, ale wydaje mi się, że za 3-5 lat nie będzie „agencji no-code”, tylko agencje obiecujące konkretne korzyści. Nie będzie też „deweloperów no-code”, tylko deweloperzy zdolni do stworzenia rozwiązania IT szybciej niż dotychczas.

5. AI jeszcze bardziej zdemokratyzuje technologie

Każda duża platforma no-code zapowiada wdrażanie narzędzi AI. Zaczyna się od prostych rzeczy. Na przykład w Bubble będzie to pewnie już niedługo generowanie jakichś wstępnych projektów front-end, może prostych schematów workflow. A w innych platformach? ChatGPT już teraz sam używam do generowania jakichś ambitniejszych stylów CSS czy funkcji w JavaScript potrzebnych mi przy pracy nad aplikacjami no-code. Zastosowań AI w pracy nad aplikacjami jest oczywiście już teraz dużo więcej – generowanie tekstów, projektów graficznych itp. Jak będzie za kilka lat? Podejrzewam, że AI powoli będzie wypychać z rynku także no-code developerów. Prostą aplikację da się stworzyć promptując odpowiedni model. A no-code’owe umiejętności będą służyć bardziej do końcowej obróbki, konfiguracji jakichś detali. W pewnym sensie to będzie duży krok na przód. Tworzenie aplikacji będzie jeszcze bardziej dostępne!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *