No-code to wielka obietnica. Także dla agencji reklamowych, komunikacyjnych! Tzn. oprócz tego, że to po prostu modne hasło, w agencji znajomość i wdrażanie nocode może sporo polepszyć. Może zwiększyć rentowność pewnych projektów, otworzyć nowe szanse, ale przede wszystkim – usprawnić różne procesy. Czy nocode ma jednak magiczną moc całkowitej odmiany biznesu agencji? Wątpię, bo warunków, które muszą być do tego spełnione jest dużo, nie wystarczy znajomość samej technologii.
Poniżej zebrałem obszary, w których wg mnie nocode może coś istotnego wnieść. Ale uwaga – poniższa lista to moja subiektywna ocena. Odnosi się do rzeczywistości agencji poruszającej się w obszarze social media, PR, SEO, reklamy i konkretnych technologii: głównie Bubble, Framer i Make.
1. Automatyzacja pewnych procesów
To chyba najmocniejsza, najbardziej namacalna korzyść. W każdej firmie, także w agencji marketingowej są powtarzalne procesy. Czynności, które stale wykonuje się od nowa. Albo takie, które nawet rzadko powtarzane, wymagają sporo męczącego, niewymagającego myślenia klikania. Te rzeczy można sobie fajnie usprawnić!
Przykład? Przygotowałem prostą aplikację do planowania sekwencji emaili sprzedażowych. Są pewne sytuacje, w których chcę wysłać komuś materiały o agencji, choć niekoniecznie hurtem. Wolałbym, żeby były wysyłane w sekwencji. W ten sposób np. potencjalny klient, przed spotkaniem może otrzymać ode mnie listę przykładowych profili social media. Kilka dni później kilka recenzji naszej pracy, wypowiedzi wybranych klientów. A w kolejnym emailu prezentację z case studies. Przygotowałem wszystko w Bubble i Make, udało mi się zintegrować aplikację z moim kontem pocztowym na serwerze Outlook i.. działa 😊 Ciężko na razie ocenić okres zwrotu takiej mini-inwestycji, bo nie liczyłem nigdy czasu przeznaczanego na taką korespondencję. Ale te kilka chwil spędzonych na przygotowywaniu wszystkiego z Bubble i Make, oprócz mini-oszczędności daje mi też spokojną głowę, że każdy dostanie wszystko, co przygotowałem, że o nikim nie zapomnę, że sprawy w kontakcie z potencjalnym klientem będą toczyć się dokładnie tak, jak to sobie wymyśliłem.
2. Usprawnienie i przyspieszenie
W tej dziedzinie nocode daje nam po prostu jako agencji możliwości, które wcześniej były dostępne wyłącznie dla firm IT. Dziesięć lat temu można było przygotować jakieś oprogramowanie, które wykonuje pewne zadania upraszczając pracę, ale miało to swój duży koszt. No i w realiach pracy agencji decyzja o inwestycji np. kilkudziesięciu tysięcy w przygotowanie czegoś, co „być może pomoże” była rzadko podejmowana. Dziś, dzięki nocode taki projekt wykonujemy sami. Zamiast kilkudziesięciu tysięcy i kilkumiesięcznej pracy z software house mamy kilka dni „programowania wizualnego” i proste narzędzie, które czasem przynosi bardzo duże korzyści.
Przykład? W większości agencji prace graficzne to absolutna podstawa. Niestety są też kosztowne, bo na ogół musi zajmować się nimi dedykowany zespół studia graficznego. Ok, są jakieś rozwiązania typu Canva, ale w praktyce wdrożenie w tworzenie prostych rzeczy osób zaangażowanych na co dzień w inne tematy to większy temat – zmiana zakresu obowiązków, jakieś mentalne bariery itp. Dlatego w praktyce 95 proc. prac graficznych, mimo różnych prób jest w każdej większej agencji realizowana przez wyspecjalizowany zespół, wewnętrzne studio graficzne. Z drugiej strony pewne rzeczy są naprawdę proste, a jednocześnie wykonywane pod dużą presją czasu. Sytuacja typu „znajdźcie do tego jakieś zdjęcie, wrzućcie w nasz template i za 5 min ma być na naszym linkedinie i Instagramie, czekamy, to pilne!” zdarza się dość często. Taka wrzutka potrafi wprowadzać sporo stresu. Dlatego przygotowaliśmy sobie w Bubble generator do takich ekspresowych projektów. Aplikację zintegrowaliśmy przez API z serwisem renderującym grafiki na podstawie przekazanych tekstów, zdjęć i szablonów w PNG. Do tego dopięliśmy przez API wyszukiwarkę bezpłatnych zdjęć stockowych, wybrane przez klientów fonty i gotowe. Każda osoba prowadząca projekt, jeśli pojawi się taka konieczność, jest w stanie zalogować się do aplikacji i w ciągu 30 sek. przygotować bezbłędnie statyczny post graficzny zgodny z brand manual i ustaleniami z klientem. Dla naszych klientów to dużo większy komfort, zwłaszcza w nagłych sytuacjach!
3. Nowe możliwości, sprawniejsza realizacja
Narzędzia no-code mogą wg mnie pomóc także w poszerzeniu oferty agencji. W tym sensie, że wcześniej pewne prace wymagały współpracy z partnerem zewnętrznym, software housem. Były utrudnione i przez to ich nie proponowaliśmy. Z nocode można pewne rzeczy samodzielnie dla klientów wyklikiwać. W firmie żyjącej z usług marketingowych otwiera to nowe możliwości. Nie rozwijamy wewnętrznych zasobów do programowania sajtów, ale nocode daje opcję wykonania pewnych rzeczy wewnętrznie.
Przykład? Panel do obsługi konkursów. Jako agencja organizujemy dużo konkursów. Prosty landing page z formularzem i dopiętą bazą danych pokrywa teoretycznie wszystkie potrzeby w akcji konkursowej typu „zgłoś się, wgraj film”. Ale późniejsza weryfikacja zgłoszeń, przeglądanie setek wpisów, preselekcja, wysyłanie powiadomień do uczestników itp. w pracy z prostym panelem do bazy danych, bez dedykowanego dashboardu to prawdziwa męczarnia. Teraz pracujemy w takich projektach w oparciu o dedykowane, własne rozwiązanie przygotowane w Bubble, zintegrowane z Postmark do wysyłania emaili, przypomnień, z magazynowaniem prac konkursowych w chmurze. Klienci mają dostęp do panelu, mogą w wygodny sposób obserwować przebieg, przeglądać napływające zgłoszenia, dokonywać preselekcji. Wszystko prosto, przejrzyście, a przy tym bez generowania dodatkowych kosztów dla klientów, a więc atrakcyjniej. Na dodatek takie rozwiązania możemy „szyć na miarę”, dodawać dodatkowe ulepszenia jak np. notyfikacje SMS wysyłane do uczestników, dodatkowe statystyki. Dla naszych klientów to więcej i wygodniej.
4. Elastyczność w pracy z klientem
Tu nocode jest nie do pobicia. Praca z zewnętrznym zespołem programistów na ogół wymagała od nas zawsze dodatkowego nakładu pracy. Klient zgłasza poprawkę, my zgłaszamy do software house, z którym pracujemy. Później poprawka jest realizowana, nie zawsze na czas, nie zawsze zgodnie z oczekiwaniami klienta, bardzo rzadko naprawdę ekspresowo. Korzystając z rozwiązań no-code możemy pewne rzeczy robić wspólnie z klientem całkiem sami, często w kilka minut rozwiązując pewne problemy. Nie jesteśmy uzależnieni od funkcji CMS, który ktoś dla nas przygotował. Przez to, że np. Framer czy Bubble biorą na siebie jakby kompleksową opiekę nad całym systemowym rozwiązaniem, zapominamy o wygasających certyfikatach SSL, o przegapionej aktualizacji jakiejś wtyczki, o zmianie wersji oprogramowania na serwerze, o przeoczonym błędzie i wysypującym się w nietypowej sytuacji kodzie. Nie martwimy się o to, czy programista przewidział edycję jakiegoś pola. Daje to nie tylko elastyczność, ale też poczucie sprawczości, pewność, że pewne rzeczy da się łatwo rozwiązać. No a naszym klientom – poczucie bezpieczeństwa.
5. Większa świadomość technologiczna
To rzecz równie ważna, co pozostałe, choć dotycząca raczej myślenia niż konkretnych ulepszeń. Chodzi o rosnącą świadomość osób zaangażowanych w realizację prac z użyciem no-code. Rozumienie pewnych mechanizmów, realiów technologicznych. Wcześniej, całkowite wyrzucenie funkcji tworzenia oprogramowania na zewnątrz, do współpracujących z nami firm deweloperskich pozornie uwalniało wszystkich w zespole od myślenia o IT. To uwolnienie było pozorne, bo np. nagła awaria i brak wiedzy o przyczynach problemu intensyfikował bezsensowny ping-pong emailowy i sms-owy, szybko rosło ciśnienie, pojawiała się panika wobec braku możliwości realnego oszacowania czasochłonności naprawy czy jakiejś zmiany w oprogramowaniu. Mam wrażenie, że dzięki wdrażaniu nocode urosła świadomość różnych technologicznych pułapek, mechanizmów. A mówimy przecież o zespole składającym się w większości z osób wcześniej nieinteresujących się tymi zagadnieniami. Nocode zwiększa przystępność pewnych technologii i równolegle pomaga w ich zrozumieniu. A to daje poczucie bezpieczeństwa, wpływu. Inna korzyść związana z większą świadomością „jak to wszystko działa” to po prostu łatwiejsza sprzedaż bardziej złożonych rozwiązań. Jako agencja jesteśmy po prostu lepszym partnerem do rozmów o złożonych aplikacjach czy automatyzacjach niż wcześniej 😊