Nocode (pisane łącznie, z kreską jako no-code lub jako skrót NC) to przede wszystkim trend. Zjawisko, które zatacza coraz szersze kręgi, w pewnym sensie rewolucjonizuje rynek tworzenia aplikacji i serwisów internetowych. Osobiście jestem przekonany, że to nie tylko modna nazwa, buzzword, ale realna zmiana. Nocode (no-code) jest także dla Ciebie, może zmieniać Twoje życie zawodowe i chciałbym Cię do tego przekonać. Spróbuję tu krótko opisać, o co w tym wszystkim chodzi 😊
Co oznacza „nocode”?
Nocode to inaczej „bez kodu”. Czyli bez wpisywania z klawiatury instrukcji, bez ręcznego wpisywania programów. Tzw. deweloper no-code nie pracuje z tekstem programu, nie wyłapuje błędów składniowych, nie analizuje kodu. Wszystko wyklikuje na ekranie, łącząc różne elementy, konfigurując ich zachowanie na ekranie. Dlatego tworzenie aplikacji no-code jest często nazywane „programowaniem wizualnym”. Czasem wygląda trochę jak tworzenie schematów, rysowanie!
Naturalnie nie da się w tworzeniu aplikacji no-code uniknąć w ogóle dotykania klawiatury. Ale nie o to w tym chodzi. Ręcznie wpisujemy tworząc aplikację jakieś nazwy czy teksty, które mają się wyświetlać. Ale nie kod programu! No-code to tworzenie aplikacji bez kodu.
Czym różni się nocode od lowcode?
Low-code to tworzenie aplikacji z małym użyciem kodu. Czyli sytuacja, w której jednak musimy poznać jakieś zasady programowania, choćby kilka instrukcji i od czasu do czasu ich używamy. Low-code (LC) to więc coś innego niż no-code. Niemniej zjawisko jest w tym samym nurcie. I no-code i low-code polega na unikaniu kodowania. W pewnym sensie NC i LC przenikają się czasem. Są narzędzia, w których 90 procent rzeczy da się wyklikać wizualnie, nie tworząc żadnego programu. Ale np. jakieś 10 procent najbardziej zaawansowanych konstrukcji wymaga użycia jakiegoś języka programowania, na ogół w ograniczonym zakresie i w łatwy do opanowania sposób.
Czy low-code ma jakąś przewagę nad no-code? Nie można tak powiedzieć, to raczej dwa spokrewnione metody tworzenia aplikacji. Co więcej, rozwój narzędzi no-code jest tak szybki, że w zasadzie trudno już w ogóle znaleźć sytuację, w której podejście no-code daje mniejsze możliwości niż low-code czy po prostu niż programowanie.
Jakie istnieją narzędzia nocode?
Są ich w obecnej chwili tysiące. Wszystko zależy też od definicji. W pewnym sensie Excel też jest narzędziem no-code. Można przecież przygotować w nim interaktywne tabele, formularze. Nawet bez zagłębiania się w tajniki makr (to byłoby już chyba low-code!). Ale Excel nie bywa raczej nazywany narzędziem no-code. Do tej rangi pretendują zawodnicy o zupełnie innym charakterze. Dlatego lepiej spojrzeć przez pryzmat zastosowań.
Do tworzenia aplikacji web, czyli interaktywnych serwisów internetowych, serwisów usługowych najlepiej nadają się narzędzia takie jak Bubble.io czy Webflow. Z kolei aplikacje mobilne pewnie łatwiej będzie stworzyć w Glide. Ani Bubble, ani Glide nie nadają się za to tak dobrze do tworzenia botów zintegrowanych z Facebookiem jak np. ChatFuel. W zasadzie każde zastosowanie ma swoje narzędzia, o innej specjalizacji, którego trzeba się nauczyć.
Są również narzędzia no-code służące do integrowania różnych rzeczy, do bezproblemowego łączenia np. aplikacji Bubble z AirTable albo programem pocztowym. Dwa zdecydowanie największe narzędzia tej klasy to Zapier i Make.
Czy łatwo się tego nauczyć?
Nauka no-code jest dużo krótsza i łatwiejsza niż nauka kodowania. Można założyć, że w kilka tygodni właściwie każde narzędzie no-code można opanować całkiem nieźle. Oczywiście, np. budowanie złożonych aplikacji w Bubble.io wymaga kilku miesięcy praktyki, ale to nadal to nie jest próg trudności wyznaczany przez języki programowania jak Java, C++. Zwłaszcza, że w przypadku programowania niestety samo poznanie języka nie wystarczy. Konieczne jest poznanie całego środowiska, systemu współpracujących narzędzi i technologii po to, żeby móc kompleksowo ogarnąć temat np. aplikacji mobilnej.
Nauka no-code przypomina naukę każdego bardziej skomplikowanego programu. Na szczęście wielu producentów (we własnym interesie, przecież za używanie tych programów na ogół płacimy!) tworzy i udostępnia materiały szkoleniowe, przykładowe aplikacje z których sporo można się nauczyć samodzielnie.
Po co powstało no-code?
Powstanie rozwiązań, narzędzi klasy no-code to wynik i odpowiedź na wcześniejszy rozwój oprogramowania. „Pod spodem”, „we wnętrzu” narzędzi no-code kryje się tak naprawdę złożone oprogramowanie, którego sposób działania „programujemy wizualnie” łącząc na ekranie elementy, wskazując kliknięciami zależności. Dzięki temu można oszczędzić olbrzymie ilości czasu. Szacuje się, że przygotowanie aplikacji no-code zajmuje co najmniej 5x krócej niż stworzenie takiej samej aplikacji programując ją w tradycyjny sposób. Krótszy czas pracy nad jakimś rozwiązaniem oznacza też jednocześnie dużo niższy koszt! Narzędzia no-code dają też dostęp do technologii dużo większemu gronu ludzi. Nie trzeba już latami doskonalić swoich umiejętności programistycznych, żeby zrobić użyteczną, sprawną aplikację. W praktyce każdy, po dużo krótszym przeszkoleniu jest w stanie zrobić to samo. Programowanie dzięki trendowi „no-code” demokratyzuje się. Deweloperami no-code zostają osoby, które bez no-code, choćby ze względu na profil wykształcenia i brak wiedzy technicznej, nie byłyby w stanie zajmować się tworzeniem oprogramowania.
Główne zalety no-code to między innymi:
- Niższy koszt tworzenia programów, aplikacji dzięki temu, że do ich przygotowania potrzeba dużo mniej czasu
- Prostsze przygotowanie aplikacji dzięki temu, że mogą tworzyć je nie tylko programiści, można je tworzyć nie znając się na programowaniu
- Elastyczność, rozumiana jako łatwość modyfikacji aplikacji, treści w niej. W „normalnym” systemie pracy nad aplikacją, możliwości jej zmiany po zamknięciu etapu poprawek są bardzo ograniczone, wymagają zlecania nowych prac programistycznych. W no-code duża część zmian to tylko trochę klikania.
- Prostota. Większość systemów no-code zapewnia twórcy (deweloperowi) kompleksowe środowisko. Narzędzia to „programowania wizualnego”, ale tez hosting (serwer), dodatkowe usługi zapewniające bezproblemowe działanie aplikacji bez potrzeby osobnej troski np. o utrzymanie serwera.
- Aplikacje no-code są na ogół łatwo skalowalne. To znaczy, że jeśli np. stworzysz aplikację, która zyska bardzo dużą popularność, większy ruch czy wymagania nie powinny być dużym wyzwaniem technicznym. Na ogół dostawcy narzędzi no-code zapewniają gotowe rozwiązania w tym zakresie, elastycznie reagując na wzrost ruchu.
- Zaletą rozwiązań no-code jest bezpieczeństwo. Chodzi o bazowy poziom bezpieczeństwa zapewniany dzięki skali w której działają producenci narzędzi no-code.
Co można zrobić w tej technologii?
W zasadzie wszystko, to samo, co można zrobić programując. Narzędzia no-code, ze względu na swoje zalety, są bardzo często stosowane w kilku obszarach:
- Tworzenie narzędzi wewnętrznych, usprawniających jakieś procesy w firmie. Np. obróbkę dokumentów, wysyłkę jakichś materiałów. Zastosowań tego typu jest mnóstwo i nie zawsze jest potrzeba, żeby pracowali nad nimi wyłącznie programiści.
- Tworzenie tzw. MVP. Minimum Viable Product oznacza najprostszą działającą wersję produktu, która jest wystarczająco funkcjonalna do przetestowania jej użyteczności w rzeczywistych warunkach rynkowych. Narzędzia no-code są często używane do przygotowywania jakichś wstępnych wersji nowych produktów cyfrowych, start-upów. Stworzenie MVP pozwala na przetestowanie koncepcji biznesowej, a no-code zapewnia elastyczność i szybkość stworzenia.
- Tworzenie aplikacji webowych, czyli takich, do których dostęp mamy przez przeglądarkę i działają on-line, w Internecie. Taka aplikacja może pełnić rolę jakiegoś wewnętrznego narzędzia, może to być MVP jakiegoś produktu, ale może to też być coś całkiem innego. W każdym razie w tym obszarze narzędzia no-code naprawdę dają radę.
- Budowanie aplikacji mobilnych – tu także, podobnie jak przy aplikacjach webowych, no-code ma pewne unikalne zalety.
Ile kosztują narzędzia nocode?
W większości przypadków koszty użycia narzędzi no-code to po prostu opłaty abonamentowe ponoszone na rzecz ich producentów. Polityka różnych firm w tym względzie nie jest jednakowa. Ale jest regułą, że za możliwość korzystania z opcji „programowania wizualnego” trzeba płacić. Dobra wiadomość jest taka, że ponieważ producenci różnych narzędzi walczą o klientów, koszty pozostają na niskim poziomie, wahają się w większości przypadków od 50 do kilkuset złotych miesięcznie.
Wiele opcji można jednak zupełnie bezpłatnie wypróbować. A nawet używać za darmo przez dłuższy czas, pod warunkiem, że rezygnujemy z pewnych opcji. Na przykład Bubble.io umożliwia bezpłatne tworzenie aplikacji, choć w darmowym planie nie można używać np. tzw. Backend workflows, nie jest dostępna część możliwości. Za cenę ok. 32 USD/m-c można jednak cieszyć się już pełnym zakresem opcji. Jak mają się koszty stworzenia i utrzymania aplikacji w no-code w stosunku do kosztów aplikacji tworzonej „tradycyjnymi” metodami? Pewnie wszystko zależy od konkretnych uwarunkowań, zakresu, ciężko jednoznacznie to ocenić. Niemniej można przyjąć, że w zdecydowanej większości przypadków no-code jest tańsze przez to, że nie płacimy np. dodatkowo za hosting, za certyfikat SSL (potrzebny, jeśli aplikacja ma działać pod osobnym adresem-domeną), a także dzięki dużo niższym kosztom początkowym (wytworzenia).
Kto powinien zainteresować się nocode?
Jestem przekonany, że każdy, kto poważnie myśli o tworzeniu aplikacji, oprogramowania na potrzeby swojej organizacji, firmy. Często mówi się, że głównym odbiorcą narzędzi no-code są startupy, przedsiębiorcy szukający niedrogiej opcji na stworzenie prototypu, przetestowanie swojej koncepcji na nowy program, innowacyjny serwis. Niesłusznie – dobrze użyte narzędzia no-code po prostu usprawniają pracę, niezależnie czy mowimy o małej/startującej czy o dużej/dojrzałej organizacji. Powstała już zresztą osobna nazwa opisująca proces tworzenia aplikacji i rozwiązań IT przez „nieinformatycznych” pracowników – citizen development.
Osobną grupą osób, które powinny zainteresować się no-code są ludzie, którzy chcieliby zmienić coś w swoim życiu zawodowym. W większości profesji do startu potrzebne jest doświadczenie, często specjalistyczna wiedza. W przypadku no-code również, ale próg wejścia jest dużo niższy. Tak naprawdę wystarczy miesiąc nauki, kilka miesięcy praktyki i można podejmować się już realizacji prostych projektów i zarabiać na no-code. Myślałeś już o tym?